wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 3 :

 Jest notatka! Mam nadzieję,że przeczytacie ją,because są w niej zawarte info dotyczące kolejnych rozdziałów. :)

__________________________________________________________


<klik>

Olivia:

  Chemia. Mój znienawidzony przedmiot. Gdyby nie Ashton i jego wygłupy nie wiem co bym zrobiła. Ciągle tylko stroił miny, śmiał się z grubej pani Evans, a ja zalewałam się śmiechem.  
 -Panie Irwin, panno Black! Co to ma znaczyć?! Zostajecie po lekcjach w szkole. Oboje! - Pani Evans nigdy nie miała litości dla uczniów. Do tego babska nie da się przyzwyczaić.
-Ale profesor Evans! To niesprawiedliwe! Przecież nie zrobiliśmy nic złego..- Burzyłam się. Ta kobieta zachowuje się jakbyśmy co najmniej wybili szybę czy coś w tym rodzaju. Ugh...
-Eee, przesadzasz Evans.- Ashton zaśmiał się szyderczo z zachowania nauczycielki.
-Ash,przestań...- Szarpnęłam chłopaka,aby przynajmniej spróbować przywołać go do porządku. Stawało się to co raz mniej zabawne.
-Ashtonie marsz do dyrektora!- Kobieta zdenerwowała się nie na żarty. 
Blondyn nie robiąc sobie z tej sprawy nic większego chwycił za plecak i wyszedł z klasy. Nie zastanawiałam się długo. Wrzuciłam jednym ruchem wszystkie rzeczy do torby,a następnie wybiegłam w poszukiwaniu buntowniczego przyjaciela.
Nie musiałam długo szukać. Po chwili biegu moim oczom ukazała się wysoka sylwetka Irwina.
-Hej,Irwin! Mógłbyś na mnie zaczekać,co?- Skrzywiłam twarz.
-Od kiedy taka porządna panna jak ty,panno Black,ucieka z lekcji z kryminalistą?- Wytknął język w akcie rozbawienia.
-Pfff. Porządna? Chyba sobie kpisz.- Na niego nie da się długo gniewać,bo już po paru chwilach na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Chodź,zabiorę cię w pewne miejsce księżniczko.- W jego oku dostrzegłam błysk.

~forever~

  Olivia:


-Daleko jeszcze?-marudziłam jak mała dziewczynka.
-Jak ty tak marudzisz zawsze to ja dziękuję bardzo.- Ashton parsknął w dość zabawny sposób.
-No dooobra,już jestem cicho.-uśmiechnęłam się pod nosem,wiedząc,że chłopak wcale nie jest na mnie zły. Udawanie nie wychodzi mu najlepiej. Przynajmniej nie w tym przypadku.
-Zamknij oczy. Och no zamknij,bo popsujesz niespodziankę.-mruknął takim głosem,że zastanawiałem się czy nie jest on zbyt seksowny. W końcu wykonałam posłusznie polecenie przyjaciela.
Usłyszałam tylko jak Irwin wysiada z auta i zatrzaskuje za sobą drzwi. Chciałam otworzyć oczy, aby zobaczyć co robi przyjaciel, ale w tym samym czasie Ash wyprowadził mnie z pojazdu.
-Teraz uważaj maleńka. Będę cię prowadził, ale pamiętaj nie otwierać oczu.- Szepnął mi do ucha.
Bożeee, jak ten chłopak na mnie działa. Zabójczo przystojny, mega seksowny styl bycia, zmysłowy głos. O tak, Irwin zdecydowanie mnie pociąga. Choć z drugiej strony... To tylko przyjaciel, nie mogę nic do niego czuć.. A nawet jeśli coś do niego czułam, to myślę, że nie jestem w jego typie.
 Szłam tak z zamkniętymi oczyma,a swoje zaufanie pozostawiłam Ashowi. Mam nadzieję, że nie wprowadzi mnie w jakieś drzewo czy coś. Choć to mogłoby być nieco zabawne, ale też i bolesne.
 -Jesteśmy, otwórz oczy.- Blondyn ponownie wyszeptał tym tak seksownym głosem, a przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki.

Ashton:

  Olivia otworzyła oczy by po chwili ukazać swoje przepiękne, niebieskie tęczówki. Nic na o nie poradzę, że tak bardzo mi się ona podoba. Nie raz próbuję wniknąć w jej myśli, odczytać je. Może mam u niej jakieś szanse? W sumie... Black jest delikatną, wrażliwą i dość grzeczną dziewczyną. Ja jestem jej zupełnym przeciwieństwem. To jakim cudem miałbym mieć u niej jakiekolwiek szanse? Ta dziewczyna mąci mi w głowie,a odkąd pamiętam jeszcze nikomu się to nie udało. *Co ty dziewczyno ze mną robisz...* - pomyślałem, lecz nie wypowiedziałem tego na głos.

 Olivia powoli obróciła się wokół własnej osi. Myślę, że już polubiła to miejsce.
-Tu jest...jest pięknie.- Blondynka ledwie wydusiła z siebie kilka słów. Zdecydowanie taką chciałem ją widzieć. Jestem z siebie dumny.   

 Olivia:


  Znajdowaliśmy się na zdecydowanie najpiękniejszej polanie jaką w do tej pory widziałam. Polana miała jako tako okrągły kształt. Wydaje się to niesamowite, no bo kształt polany jest raczej regularny,a stworzyła to przecież natura. Jak to w takim miejscu, roiło się tu od drzew. Jedno mnie zastanawia... Jak to możliwe, że z gałęzi zwisały liany z kwiatami. Choć muszę przyznać,właśnie to nadawało temu miejscu coś wyjątkowego.

-Dziękuję..- Wypowiedziałam te słowa nie mogąc wyjść z podziwu i zdziwienia. Czemu zdziwienia? Jakoś nigdy by mi nie przyszło do głowy, aby taki twardziel jakim jest Ashton mógł zabrać mnie w takie miejsce. Tu jest tak romantycznie. Chwila... Romantycznie? To chyba nie to o czym myślę?

Ashton:

 Olivia nawet nie ma pojęcia do czego przygotowuję się mentalnie. Tak i owszem, chcę ją pocałować. Kurwa... Co się ze mną do cholery dzieje? Ona ma na mnie taki dziwny wpływ. Nie ma to jak gangsta z wymiękającym sercem. Hmm, jednak muszę przyznać, że to całkiem fajne uczucie.

Powoli podszedłem do dziewczyny mając nadzieję, że nie domyśla się w czym rzecz. Nie chciałem, aby się wystraszyła i uciekła.
-Ashton, co ty robisz?- Na ustach niebieskookiej pojawił się delikatny uśmiech. Wygląda to tak jakby zadawała mi pytanie, chcąc mieć pewność, że to właśnie to o czym myśli.
Nawet nie wiem jak jej odpowiedzieć. Po prostu idę na żywioł. Jedną dłonią ująłem ją w talii, a drugą delikatnie chwyciłem za podbródek. Zbliżyłem twarz na taką odległość, aby móc spojrzeć jej prosto w oczy i znaleźć w nich potwierdzenie.. Pozwolenie na pocałunek. Pragnąłem tego tak bardzo jak niczego dotąd. Do tej pory bawiłem się uczuciami dziewczyn, ale *Livia to co innego. Ona jest wyjątkowa, inna niż te wszystkie puste laski. Nie podąża za wzorcami ukazywanymi w mediach. Zawsze ma swoje zdanie i nie kieruje się tym co mówią inni.. Zawsze dąży do wszystkiego sama. Za to właśnie ją uwielbiam.. Czuję, że się w niej...zakochałem.
-Tak Ashton.- Nie musi nic więcej mówić, bo wiem, że to jest właśnie ta zgoda, na którą w napięciu czekałem. 
 Zbliżyłem twarz tak, aby zamknąć pomiędzy nami jakąkolwiek przestrzeń, a następnie wpiłem się w jej cudowne, pełne wargi. Pocałunek był delikatny, ale można w nim wyczuć ogromną ilość namiętności i zachłanności. Nigdy tak się nie czułem. Po prostu ten pocałunek ma sens, jest napełnione kiełkującym uczuciem. Zawsze, gdy doszło do tego rodzaju zbliżeń z jakąkolwiek dziewczyną, to albo po pijaku, albo byłem na maxa napalony. Z Olivią tak nie jest.
-Nigdy nie odchodź.- Wyszeptała blondynka, gdy tylko się od siebie oderwaliśmy.
-Nie odejdę.- Tak, jest to przysięga. Nie zamierzam jej złamać.  

~forever


_____________________________________________________________

Jeeeej. Po tak długiej przerwie jest i rozdział 3. :) Mam nadzieję, że się podobał. Hmm.. Po zastanowieniach.. Przyjęłam system. Od dzisiaj nowy rozdział będzie pojawiał się co tydzień,właśnie we wtorki. Jeśli zdarzy się,że rozdział będzie później to tylko w wyjąkowych sytuacjach. Iiii..będę wtedy o tym informować we wcześniejszych rozdziałach, w notatkach.

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 2:

Olivia:

 Uch,wreszcie w domu. Jak dobrze,że 2 września wypada akurat dziś,w piątek. Przynajmniej będę miała weekend bez niejakiego Ashton'a Irwin'a. Wystarczył jeden dzień z tym chłopakiem żebym mogła stwierdzić,że go nie lubię. No,bo proszę bardzo: chamski,prostolinijny (aż za bardzo),arogancki. Jak na razie nic dobrego nie wynikło.
Moje rozważania przerwał dzwonek telefonu. To pewnie Jessica,jak zwykle. Tak myślałam dopóki nie spojrzałam na ekran iPhone'a.
*numer zastrzeżony*
Odbierać? A może nie? Dobra,zaryzykuję.
-Halo? Z kim rozmawiam?- Mój głos brzmiał pewnie,a przynajmniej tak myślę. No,bo czego się mogę spodziewać? Jakiegoś dzieciaka?
-Cześć Olivia,dobrze cię słyszeć. Co robi moja zajebiście seksowna królewna?- No nie! Ashton. Jak on zdobył mój numer? Nie wystarczy mu już to,że męczy mnie w szkole?
-Skąd wziąłeś mój numer?! Czego ty ode mnie chcesz,nie masz dość zabawy? - w tej samej chwili w słuchawce,jak i za sobą usłyszałam szyderczy śmiech.
Co. On. Tu. Robi. Wiem,że jest nieprzewidywalny jako morderca,ale żebym nie mogła mieć otwartego okna?! Zamiast okazać odwagę i nieprzystępność,to wypuściłam z ręki telefon tym samym upuszczając go z trzaskiem na podłogę.
-Witaj kochanie.- Zaśmiał się po czym zaczął do mnie podchodzić. Boże nie. Czemu ja? Już raz przeżyłam koszmar. Nie chcę po raz kolejny.
-Błagam cię,nie rób mi nic. Przepraszam,że ci kazałam się zamknąć. Nie rób mi nic,proszę...- Czułam jak od środka we mnie się gotowało od emocji. Czy wypełnia mnie strach? Tak,po same brzegi. Co jeśli poderżnie mi gardło lub strzeli mi kulkę w głowę,a może mnie udusi,zgwałci?
-Spokojnie królewno,nic ci nie zrobię. No dobra,na pewno nie skrzywdzę.- Chłopak był blisko,zbyt blisko. Irwin przycisnął mnie do drzwi,a następnie wyszeptał. - Przeprosiny przyjęte,no prawie. Przyjmę je,jeśli wezmę sobie to co chciałem od początku.
Wiedziałam co chce zrobić. Pocałować mnie. Rozum mówił mi: *Zrób coś,byle co,ale nie może cię pocałować!*,natomiast serce zupełnie coś odwrotnego: *Pozwól mu na to. Może on wcale nie jest taki zły pomimo wszystko? Może on potrzebuje ciepła i bliskości?".
Walczyłam chwilę z myślami,ale po niespełna 15 sekundach wygrał rozum. Odzyskując panowanie nad sobą gwałtownie odepchnęłam Ashton'a.
-Co ty do kurwy nędzy robisz?! - To co zrobiłam tylko go rozwścieczyło. No,ale przecież nie pozwolę żeby jakiś koleś mnie obmacywał,a w dodatku całował. Przecież to jakiś gangsta,który się na mnie uwziął. - O nie! Nie pozwolę się w ten sposób traktować! A ty Olivio nie masz prawa zachowywać się wobec mnie jak pieprzona suka!!!
-Przestań! Wynoś się stąd i to w tej chwili! - Do moich żył napłynęła adrenalina przez co myślałam,że mogę więcej zdziałać. Myliłam się i to bardzo. Konsekwencje tego były dla mnie bolesne. Dosłownie bolesne.
- O nie kochana,tak ze mną to ty pogrywać nie będziesz. - Syknął z wrednym uśmieszkiem na twarzy,który nie wróżył nic dobrego.
 Chłopak bez namysłu rzucił się w moją stronę by potem jedną z dużych dłoni zacisnąć na biodrze,a drugą na na linii szczęki. Jego place nieprzyjemnie wbijały się w moje ciało na co zareagowałam stłumionym jękiem. Irwin'a wcale to nie zmartwiło. Wręcz przeciwnie,zmotywowało go to tylko do dalszych działań.
 Gdy on tak się bawił moimi uczuciami.. Ja umierałam ze strachu.


Ashton :

   Czułem pożądanie i wściekłość jednocześnie,co przelewałem na Olivię. Jakaś cząsteczka mnie krzyczała żebym tego nie robił, bo stracę jej zaufanie.. A przynajmniej te minimalne szanse, które mogły je zbudować. Odrzuciłem jednak zdrowy rozsądek,bo przewagę miał nad nim ta ciemna strona. 

  Zaciskając dłonie na szczęce oraz biodrze dziewczyny oblizałem ciepłe usta. Mmm, jak ja teraz mam na nią ochotę... Po co sobie żałować? I tak mnie nienawidzi.
W jednej chwili wlepiłem usta w jej delikatne,aksamitne wargi. Och,smakują tak dobrze. 
Do moich uszu dotarł jedynie stłumiony pisk. Jakoś mnie to w tej chwili nie obchodziło. Delektowałem się jedynie chwilą,ciepłem jej ust,a także podnietą,które co raz bardziej we mnie rosła.
 Uch,debilne sumienie darło mordę,że to podchodzi pod delikatny sadyzm. Próbowałem usilnie zagłuszyć głos w mojej głowie,ale rósł w siłę. Czy tego chciałem ,czy też nie. A nie chciałem,nie chciałem słuchać niczego. Często dobrze mi było z tym jaki jestem,czyli zły,do głębi przepełniony ciemnością. Choć czasami wydaje mi się, że trochę człowieczeństwa we mnie jeszcze zostało. No, bo skąd by brał się głos dobra?
Coś mnie tknęło,aby oderwać usta i spojrzeć jej prosto w oczy. Zrobiłem to. Patrząc w przepiękne tęczówki Olivii dostrzegłem coś co mnie przeraziło, wręcz sparaliżowało, lecz mój uścisk wcale nie poluźnił się, ale zacieśnił.

Olivia :

   Strach i ból. To jedyne co do pewnego momentu czułam. Choć chciałam za wszelką cenę przeobrazić ten pocałunek w coś choć trochę miłego, to nie mogłam. Irwin robił to w tak gwałtowny, nachalny oraz bolesny sposób, że nic dobrego z tego nie mogło wyniknąć. 

 W pewnym momencie Ashton przestał mnie całować, a zastąpił to intensywnym wpatrywaniem się w moje oczy. O co temu chłopakowi chodzi? Kompletnie go nie rozumiem. Ból fizyczny zadawany przez chłopaka co raz bardziej dawał we znaki, a ja tylko czułam, że za chwilę wybuchnę płaczem.
- Ashton, błagam puść mnie! To bardzo boli. - Po policzkach zaczęły mi swobodnie spływać łzy. Czułam jak skóra dosłownie piekła i napinała się. Jedyne czego teraz pragnęłam to uciec od tego człowieka. To już nie chodzi o bolesność fizyczną jaką mi zadawał, ale również psychiczną. To nie tylko strach, ale też coś, czego nie potrafiłam opisać. Coś podpowiadało, że w jakiś sposób mi na nim zależało. Wiem, to wydaje się być naprawdę dziwne,no po pierwsze prawie go nie znam, a po drugie to morderca... Jednak coś mnie przekonywało, że on potrzebuje pomocy, ciepła, drugiej szansy, a może nawet czułości. 
- Ash ,proszę... - Szepnęłam bezradna.

Ashton :

Gdy wreszcie dotarło do mnie jak wieli sprawiam jej ból, puściłem jej ciało natychmiastowo. Oczy miała zaszklone od łez, wargi trzęsące od strachu,a cerę i wyraz twarzy jakby miała stracić zaraz przytomność.

-Ja... Umm... - Serio, pierwszy raz zdarzyło mi się,że nie wiem co powiedzieć. Zamiast tego znowu zbliżyłem się do Olivii, na co ona zatrzęsła się tylko ze strach. - Ccsssi, spokojnie. Nie zrobię ci nic. Proszę cię uwierz mi..
-N..nie zbliżaj ss.. - Nie dałem jej skończyć, bo nie chciałem patrzyć jak z mojej winy cierpi. Zręcznie ominąłem sprzęt nas dzielący i wciągnąłem ręce w stronę roztrzęsionej dziewczyny.

Olivia :

   Ashton stał tak z otwartymi ramionami. Nie wiedziałam jak to odebrać. Przed chwilą używał wobec mnie przemocy,a teraz chce mnie pocieszyć. Jednak pomimo niechęci jaką do niego żywiłam potrzebowałam go. Tego rzekomo bezdusznego gangstera.

Łzy samoistnie zaczęły na nowo płynąć po policzkach, a ja na oślep podbiegłam do Ash'a i wtuliłam się w jego tors. Pachniał drogimi męskimi perfum, ale to zupełnie nie przeszkadzało moim nozdrzom. Wręcz przeciwnie, upajałam receptory zapachowe wonią pochodzącą od Irwin'a. Nie do wiary, że jeszcze przed chwilą chciałam zniknąć stąd jak najdalej od niego, a teraz wtulam się w jego ciepłą pierś.
-Olivia.. Błagam, daj mi szansę. Przepraszam cię, nie wiem co we mnie wstąpiło. Tak, nie znasz mnie, ani ja ciebie,ale chcę żebyś wiedziała jedno. Chcę być dla ciebie i żebyś ty była dla mnie. Wybacz mi. - Te słowa uderzył we mnie niczym grom z jasnego nieba. Z jednej strony nie wiadomo czego można się po takim człowieku spodziewać. Przecież on zabił własnego ojca. Choć z drugiej strony... Jeśli ten Ashton Irwin nie miał sumienia, to czy by dobrowolnie mnie puścił, przeprosił, a w dodatku prosi mnie o szansę. Czemu by nie spróbować? Jak to mama mawiała *Każdy ma prawo, aby naprawić swoje błędy.* . 
-Dobrze Ashton. Dam ci szansę, ale nie spieprz tego, bo kolejnej nie będzie. - Stwierdziłam najbardziej stanowczo na ile potrafiłam. Stwierdziłam i tak też postanowiłam.
-Dobrze. - Jedynie taką odpowiedź usłyszałam. Złożył jeszcze tylko delikatny pocałunek na moim policzku i już go nie było. 

~forever~

  Jest poniedziałek. Do lekcji zostało jakieś 12 minut,a Irwin'a jeszcze ani śladu. Od tak niedawna już tyle się zmieniło. Zdążyłam go już nienawidzić, a teraz myślę, że mogę go polubić. 

Nie minęły nawet 3 minuty, a w talii poczułam czyjeś silne ręce. 
-Cześć przyjaciółko. - Ashton przechylił głowę do mnie by ucałować mnie w policzek na przywitanie.
- O,hej Irwin. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Ashti, nie powinieneś mnie tak przytulać, ludzie się gapią.
-Och tak, jasne, przejmuj się tymi pojebami. Nie wiedzą nic na mój temat poza mediami, które i tak podają kurewsko przekłamane informacje. - Chłopak od razu spochmurniał na moją reakcję. Uch, ale jestem głupia, po co zwracam uwagę na tych ludzi skoro nawet nie znam 3/4 z nich. W cholerę z ich zdaniem.
- A wiesz co? Masz rację, niech sobie myślą co chcą. - Uśmiechnęłam się szeroko, a następnie wtuliłam w tors blondyna.

Staliśmy tak wtuleni w siebie do końca przerwy. Wiem, to z pewnością dziwnie wyglądało, ale jakoś nie obchodzi mnie to. W sumie przez cały czas ktoś się na nas gapił, a co jakiś czas odważniejsi rzucali jakieś teksty typu *Black zeszmaca się z gangstą.* . 

To podłe, że oceniają nie mając pojęcia praktycznie nic na temat Ashton'a ,mój, a co większa z tym, naszych relacji. Ludzie są podatni na przyjmowanie za prawdziwe to co mówi większość nawet jeśli jest inaczej. 
-Heeeej Olivia. Mogę cię na słowo zabrać? -  Do moich uszu dotarł głos najlepszego przyjaciela Shane'a Winter'a.
- Jasne. - Rzuciłam i poszłam za ciemnowłosym.
-Livia, co ty do cholery wyprawiasz?! Mizdrzysz się z jakimś pierdolonym mordercą! - Winter nie wytrzymał i wybuchł gniewem. Och, kolejny, który próbuj udowodnić swoje racje.
-Nie wtrącaj się Shane!! To nie twoja sprawa. Będę robiła to na co mam ochotę. - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Odkąd pamiętam nienawidziłam, kiedy ktoś za wszelką cenę próbował mi coś wmówić. To nie tak, że nie uznaję czyjejś racji. 
- Owszem, to jest moja sprawa. Jesteś moją przyjaciółką. - Brązowooki chwycił mnie boleśnie za ramiona.
- Ał, to boli, puść! - Wrzasnęłam natychmiast ściągając na nas uwagę czujnego Ashton'a. 
Blondyn pojawił się tak szybko jak wystrzelony z procy pocisk.
- Puść ją frajerze. Nie widzisz, że ją to boli? - Chłopak aż kipiał złością pomimo, że widocznie starał się nie pokazywać tego. - Do kurwy nędzy powiedziałem puszczaj! 
Shane najwidoczniej wystraszył się, ponieważ rozluźnił uścisk, następnie potulny jak sarenka odszedł. 
-Nic ci nie jest? - Spytał zatroskany Irwin.
- Nie. Dziękuję za pomoc. -

~forever~

_____________________________________________-

Yeaaaah, jest i rozdział 2. Przyznacie chyba, że jest delikatny dreszczyk emocji na początku? :) Jak myślicie? Jakie będą dalsze losy Ashton'a i Olivii? Na wasze teorie czekam w komentarzach pod rozdziałem. 

Pozdrawiam. xoxo

Calum's Angel

czwartek, 2 października 2014

Rozdział 1

You me at six - Room to breathe

____________________________________________
Olivia:  

Wiecie,czasami nam się wydaje,że jeśli przeżyjemy koszmar w swoim życiu,on się już nigdy nie powtórzy i,że będziemy żyć napiętnowani z tą przeszłością.
Ja właśnie przeżyłam piekło,myślałam,że już nigdy to do mnie nie wróci.
  Myliłam się. Wszystko uległo zmianie o 360 stopni,gdy poznałam GO. Chłopaka z przeszłością,a nazywa się Ashton Irwin .

~forever~


 Nadszedł ''wielki'' dzień. To dziś miał do szkoły wrócić Ashton Irwin. Gdzie się podziewał? Siedział w więzieniu. A teraz jest na wolności. Szczerze? Trochę przeraża mnie wizja tego,że będę w jednej szkole z gangsterem. W sumie wiem o nim tyle co każdy inny. Nazywa się Ashton Irwin,ma 20 lat,będzie chodził do klasy maturalnej. W wieku 13 lat został oskarżony o nieumyślne zamordowanie własnego ojca.

Boże..,co musi siedzieć w głowie takiego człowieka,skoro był w stanie,w jakikolwiek sposób zabić własnego tatę.
Już od tygodnia,nijaki Irwin,był głównym tematem rozmów. Nie mam pojęcia czemu ludzie są tak podekscytowani jego powrotem. Jest on przecież kolejnym,młodym przestępcą,od którego najlepiej trzymać się z daleka.
 Nie chcąc snuć dalej różnych teorii na temat tego chłopaka,skupiłam wzrok na mijanych przez autobus obiektów.
Do szkoły miałam jakieś 20 minut drogi,jeśli by brać pod uwagę drogę dojazdową. Zdarzyło mi się już dwa razy iść do szkoły piechotą,ale nigdy więcej tego nie powtórzę.
 Nawet nie zorientowałam się,gdy pod bus zajechał na parking szkolny. Chwyciłam za torbę i wybiegłam,widząc,że do lekcji zostały tylko 3 minuty.
W ostatniej chwili wbiegłam do sali historycznej i zajęłam swoje stałe miejsce w ławce.
-Psst,hej Olivia,słyszałaś,że ten cały Ashton ma trafić do naszej klasy?- oznajmiła mi jakby nigdy nic Jessica.
Jess jest moją najlepszą przyjaciółką. To właśnie ona przy mnie była,gdy było mi bardzo ciężko. Jessica Armstrong jest niezbyt wysoką osobą,o ciemnych,brązowych włosach i oczach.
Poznałyśmy się,gdy miałyśmy po 14 lat,od tamtej pory jesteśmy nierozłączne.
-Że co? Nie dosyć,że niedługo matura,to jeszcze nam jakiegoś gangsty w klasie brakuje.-odpowiedziałam zirytowana podanym przez przyjaciółkę faktem.
Nie minęło nawet 10 minut lekcji,a do klasy wszedł dyrektor. Za nim stał niesamowicie przystojny chłopak o zielono-orzechowych oczach. Dałam radę dostrzec,iż jego ciało było dobrze wyrzeźbione,pokryte czarnymi ubraniami.
-Witajcie. Przedstawiam wam waszego nowego kolegę. Jest wam już to pewnie znany dobrze z mediów,Ashton Irwin.-drugie zdanie dyra uderzyło we mnie jak grom z jasnego nieba. Czy to możliwe,żeby tak zjawiskowy chłopak był przestępcą? 



Widocznie nie powinnam ingerować się jego wyglądem. Mężczyzna,który przyprowadził tu Ashton'a,przepuścił go,na co ten przeszedł koło niego obojętnie.
W tej samej chwili uświadomiłam sobie,że są jedynie dwa wolne miejsca,z czego jedno koło mnie.
*Tylko nie siadaj koło mnie. Tylko nie koło mnie* - powtarzałam tę jedną myśl. Oczy chłopaka skierowały się wprost na mnie. Skierował kroki ku ławce,którą zajmowałam. Mhm,jak widać pech mnie prześladuje. Rzucił plecak na ławkę i zwyczajnie usiadł. Pogrzebał chwilę w torbie,po czym wyjął z niej potrzebne rzeczy. 
Gdy ten skupiony był na wykonywanych czynnościach,zwróciłam niepewnie ku niemu wzrok,tak aby tego nie zauważył. Włosy miał ułożone w nieładzie,wyglądało to cudownie. Gdyby nie to,że jest mordercą,może spróbowałabym się z nim nawet zaprzyjaźnić. Niejaki Ashton,gwałtownie odwrócił głowę ku mojej osobie.
-Hej,jestem Ashton. A ty ślicznotko?- rzucił jakby nigdy nic. Jego twarz była pełna piękna,męskości i co gorsza,mroku. Bałam się mu odpowiedzieć,ale wydaje mi się,że jeszcze gorzej może być,gdy nie powiem zupełnie nic.
-Mam na imię Olivia.- rzekłam ledwie słyszalnie,choć miałam zamiar powiedzieć to,nie ukazując strachu. Ten chłopak zwyczajnie mnie onieśmielał.
-Och..Nie musisz się mnie bać.- stwierdził z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.- Mówił ci już ktoś,że jesteś niesamowicie seksowna?- ciągnął dalej,a ja tkwiłam wpatrzona w niego,nie mając pojęcia co zrobić. W końcu odważyłam się by rzucić Ash'owi kilka słów.
-Mówił ci już ktoś żebyś się przymknął?- te słowa były wielkim błędem,o czym już wkrótce miałam się przekonać.
-Zapłacisz mi za swoje słowa Olivio.- syknął.
Do końca lekcji,pomiędzy naszą dwójką panowała niezręczna cisza. W mojej głowie dudniły słowa chłopaka *Zapłacisz mi za swoje słowa Olivio.*. Boję się i to bardzo,ale starałam sobie powtarzać słowa mamy: *Twój strach jest największą siłą wroga.* . Moja rodzicielka ma rację,ale jak tu nie okazywać strachu,gdy stykam się łokciem z mordercą?
  Na moje szczęście zadzwonił właśnie dzwonek. Czym prędzej pozbierałam swoje rzeczy i wybiegłam z sali. Jako,że lekcje zaczęłam lekcje dopiero o 12.20,mam teraz godzinę przerwy na lunch. Pokierowałam się od razu do szkolnego parku. Lubiłam tam chodzić. To była moja odskocznia od rzeczywistości. 
Miejsce to zajmowało dość dużą powierzchnię,na której znajdowały się trzy stawy,cała masa ławek dla tych,którzy chcieli odpocząć,trawniki i ogromna ilość drzew. 
Zajęłam miejsce na ławce pod wierzbą. Chcąc oderwać się od tego co mnie otaczało,zamknęłam oczy i wsuchałam się w otaczającą mnie przyrodę. Tak,ten szum drzew,śpiew ptaków. To zdecydowanie mnie odprężało.

Ashton:

Gdyby nie to,że poznałem przed chwilą na lekcji Olivię,na pewno już bym się z tej budy urwał. Nienawidzę szkoły. Nudni nauczyciele,nudne lekcje i w większości nudni ludzie. Po prostu nie wiedzą co to dobra zabawa. Dobra impreza,wódka,wyścigi samochodowe itp. A ta Olivia? Coś w sobie ma,dlatego przykuła moją uwagę. No na pewno jest zajebiście seksowna,bo mam ją ochotę przelecieć. Jednak jest COŚ,czego w niej nie potrafię rozgryźć. Już nie długo będę trwał w niewiedzy.

Olivia:

Moim rozważaniom w ciszy przerwał przed dzwonek na lekcję. Otworzyłam leniwie oczy,by następnie wstać i pozbierać rzeczy.
Szłam wolnym krokiem,a moja głowa zaprzątnięta była nie kim innym,jak Ashton'em. W sumie to nie wiem czemu o nim tyle myślę. Przecież sprawa jest jasna. Zamordował swojego ojca,odsiedział za to ileś lat,a teraz jest na wolności i chodzi ze mną do klasy.
No właśnie... A jeśli on się nie zmienił? Czy jest zdolny do tego,by kogoś ponownie zabić? To jego zachowanie wobec mnie...,trochę niepokojące.  
Nawet nie zauważyłam,gdy dotarłam do swojej szafki szkolnej. Wyjęłam kluczyk,aby następnie zacząć wyciągać potrzebne książki na biologię.
 W pewnym momencie,gdy już miałam zamknąć drzwiczki,poczułam uścisk silnych dłoni na biodrach. Wiedziałam kto to był. Ashton.  
 Odwrócił mnie gwałtownie,by potem przycisnąć moje drżące ciało do zimnej powierzchni szafek.
-Mmm,Olivia,co za przypadek...Znowu się spotykamy. -jego ciepły oddech wibrował na skórze mojej szyi - Pamiętasz co do mnie powiedziałaś? Pożałujesz tego. Będę twoim dniem i nocą,koszmarem i marzeniem,goryczą i słodyczą. Nie pozbędziesz się mnie,do zobaczenia za chwilę na bioli.-szepnął,po czym złożył drobny pocałunek na szyi.
*Co właśnie miało kurwa miejsce?!*
Zazwyczaj nie przeklinam,ale ta sytuacja... Rzeczywiście,wspominał,że się odpłaci za moje słowa,ale to? No świetnie,dopiero co zaczęłam klasę maturalną,a już mam kłopoty przez mój niewyparzony język. To chyba tylko ja tak potrafię...

~forever~




środa, 1 października 2014

Prolog

Olivia:

  -Czemu ty mi to robisz?! Czemu akurat ja?!- krzyczałam wściekła. Czułam,że długo nie wytrzymam pod tak dużym napięciem emocjonalnym. Tego było dla mnie za wiele. Mój charakter jest tak nieprzewidywalny,że sama nie wiem co mogę za chwilę zrobić.

 -Sama pozwoliłaś mi na to,abym dostał się do twojego życia.- wydawało się,że on nic sobie z tego nie robi. Stał oparty o mur ciemnego zaułka,niewzruszony i tak bardzo obojętny.
Jak mnie to w nim denerwowało. Często taki był,czyli zimny,oschły,stawiający na pierwszym miejscu swoje racje.
-Nieprawda! I dobrze wiesz,że nie dałeś mi żadnego wyboru. Sam wpakowałeś się do mojego życia z butami.- tętno wybijało co raz szybszy rytm,a na plecach czułam zimny pot.

Ashton:

Ona nawet nie a pojęcia co teraz czuję. Nie wie ile trudu mi zadało samo to żeby nie krzywdzić jej. Mam swoją przeszłość,której się za wszelką cenę chciałem pozbyć,ale nie pozbędę. Coś co się już stało,nie zniknie,nie cofnę czasu.

 Chroniłem ją za wszelką cenę. Przed wszystkim. Czy tego chciała czy nie,musiałem przy niej być. Czy z przymusu? Nie. Ja chciałem przy niej być. Sprawia,że jestem choć w małym stopniu taki,jaki bym chciał. To właśnie ta Olivia sprawiała moje życie jaśniejszym,radośniejszym.
  Co w niej kochałem? Wszystko,ale najbardziej ten jej uśmiech,niosący za sobą ciepło i dobro,pełne wargi,o i te cudne niebieskie oczy,które próbowały się wwiercić w moje myśli.
Tak bardzo się różnimy...,ale to właśnie to sprawiało,że pasowaliśmy do siebie idealnie.
  To co ma miejsce teraz,po raz pierwszy przerosło mnie.
-To może to będzie rozwiązaniem?- zza paska wyjąłem broń,z którą prawie nigdy się nie rozstawałem.
-Ashton,co ty robisz?!-krzyknęła przerażona. Wiem,że nie powinienem narażać ją na to wszystko,ale nie widzę już innego wyjścia.

Olivia:

  Chłopak trzymał w zaciśniętej dłoni czarny pistolet. Przerażenie przepełniło mnie dogłębnie. Wiem do jakich rzeczy zdolny jest Ashton,często nawet byłam w stanie przewidzieć jego posunięcie. A teraz nie mogłam nic stwierdzić, ani zrobić. Bałam się,tak bardzo się bałam.


  Chłopak uniósł dłoń i...


_________________________________________________

Bohaterowie:

Ashton Irwin - główny bohater

Olivia Black - główna bohaterka


Shane Winter - przyjaciel Olivii

Jessica Armstrong - najlepsza przyjaciółka Olivii

Calum Hood - jeden z trójki najlepszych przyjaciół Ashton'a

Michael Clifford - kolejny z przyjaciół Ash'a

Trzeci z przyjaciół Irwin'a.


______________________________________________________________-
Jeeeeej,jest i prolog.
Jeśli chcecie znać losy Olivii i Ashton'a,zapraszam w takim razie do czytania. :D Mam nadzieję,że was nie zawiodę i spodoba wam się ich historia.

Calum's Angel