Olivia:
Uch,wreszcie w domu. Jak dobrze,że 2 września wypada akurat dziś,w piątek. Przynajmniej będę miała weekend bez niejakiego Ashton'a Irwin'a. Wystarczył jeden dzień z tym chłopakiem żebym mogła stwierdzić,że go nie lubię. No,bo proszę bardzo: chamski,prostolinijny (aż za bardzo),arogancki. Jak na razie nic dobrego nie wynikło.
Moje rozważania przerwał dzwonek telefonu. To pewnie Jessica,jak zwykle. Tak myślałam dopóki nie spojrzałam na ekran iPhone'a.
*numer zastrzeżony*
Odbierać? A może nie? Dobra,zaryzykuję.
-Halo? Z kim rozmawiam?- Mój głos brzmiał pewnie,a przynajmniej tak myślę. No,bo czego się mogę spodziewać? Jakiegoś dzieciaka?
-Cześć Olivia,dobrze cię słyszeć. Co robi moja zajebiście seksowna królewna?- No nie! Ashton. Jak on zdobył mój numer? Nie wystarczy mu już to,że męczy mnie w szkole?
-Skąd wziąłeś mój numer?! Czego ty ode mnie chcesz,nie masz dość zabawy? - w tej samej chwili w słuchawce,jak i za sobą usłyszałam szyderczy śmiech.
Co. On. Tu. Robi. Wiem,że jest nieprzewidywalny jako morderca,ale żebym nie mogła mieć otwartego okna?! Zamiast okazać odwagę i nieprzystępność,to wypuściłam z ręki telefon tym samym upuszczając go z trzaskiem na podłogę.
-Witaj kochanie.- Zaśmiał się po czym zaczął do mnie podchodzić. Boże nie. Czemu ja? Już raz przeżyłam koszmar. Nie chcę po raz kolejny.
-Błagam cię,nie rób mi nic. Przepraszam,że ci kazałam się zamknąć. Nie rób mi nic,proszę...- Czułam jak od środka we mnie się gotowało od emocji. Czy wypełnia mnie strach? Tak,po same brzegi. Co jeśli poderżnie mi gardło lub strzeli mi kulkę w głowę,a może mnie udusi,zgwałci?
-Spokojnie królewno,nic ci nie zrobię. No dobra,na pewno nie skrzywdzę.- Chłopak był blisko,zbyt blisko. Irwin przycisnął mnie do drzwi,a następnie wyszeptał. - Przeprosiny przyjęte,no prawie. Przyjmę je,jeśli wezmę sobie to co chciałem od początku.
Wiedziałam co chce zrobić. Pocałować mnie. Rozum mówił mi: *Zrób coś,byle co,ale nie może cię pocałować!*,natomiast serce zupełnie coś odwrotnego: *Pozwól mu na to. Może on wcale nie jest taki zły pomimo wszystko? Może on potrzebuje ciepła i bliskości?".
Walczyłam chwilę z myślami,ale po niespełna 15 sekundach wygrał rozum. Odzyskując panowanie nad sobą gwałtownie odepchnęłam Ashton'a.
-Co ty do kurwy nędzy robisz?! - To co zrobiłam tylko go rozwścieczyło. No,ale przecież nie pozwolę żeby jakiś koleś mnie obmacywał,a w dodatku całował. Przecież to jakiś gangsta,który się na mnie uwziął. - O nie! Nie pozwolę się w ten sposób traktować! A ty Olivio nie masz prawa zachowywać się wobec mnie jak pieprzona suka!!!
-Przestań! Wynoś się stąd i to w tej chwili! - Do moich żył napłynęła adrenalina przez co myślałam,że mogę więcej zdziałać. Myliłam się i to bardzo. Konsekwencje tego były dla mnie bolesne. Dosłownie bolesne.
- O nie kochana,tak ze mną to ty pogrywać nie będziesz. - Syknął z wrednym uśmieszkiem na twarzy,który nie wróżył nic dobrego.
Chłopak bez namysłu rzucił się w moją stronę by potem jedną z dużych dłoni zacisnąć na biodrze,a drugą na na linii szczęki. Jego place nieprzyjemnie wbijały się w moje ciało na co zareagowałam stłumionym jękiem. Irwin'a wcale to nie zmartwiło. Wręcz przeciwnie,zmotywowało go to tylko do dalszych działań.
Gdy on tak się bawił moimi uczuciami.. Ja umierałam ze strachu.
Ashton :
Czułem pożądanie i wściekłość jednocześnie,co przelewałem na Olivię. Jakaś cząsteczka mnie krzyczała żebym tego nie robił, bo stracę jej zaufanie.. A przynajmniej te minimalne szanse, które mogły je zbudować. Odrzuciłem jednak zdrowy rozsądek,bo przewagę miał nad nim ta ciemna strona.
Zaciskając dłonie na szczęce oraz biodrze dziewczyny oblizałem ciepłe usta. Mmm, jak ja teraz mam na nią ochotę... Po co sobie żałować? I tak mnie nienawidzi.
W jednej chwili wlepiłem usta w jej delikatne,aksamitne wargi. Och,smakują tak dobrze.
Do moich uszu dotarł jedynie stłumiony pisk. Jakoś mnie to w tej chwili nie obchodziło. Delektowałem się jedynie chwilą,ciepłem jej ust,a także podnietą,które co raz bardziej we mnie rosła.
Uch,debilne sumienie darło mordę,że to podchodzi pod delikatny sadyzm. Próbowałem usilnie zagłuszyć głos w mojej głowie,ale rósł w siłę. Czy tego chciałem ,czy też nie. A nie chciałem,nie chciałem słuchać niczego. Często dobrze mi było z tym jaki jestem,czyli zły,do głębi przepełniony ciemnością. Choć czasami wydaje mi się, że trochę człowieczeństwa we mnie jeszcze zostało. No, bo skąd by brał się głos dobra?
Coś mnie tknęło,aby oderwać usta i spojrzeć jej prosto w oczy. Zrobiłem to. Patrząc w przepiękne tęczówki Olivii dostrzegłem coś co mnie przeraziło, wręcz sparaliżowało, lecz mój uścisk wcale nie poluźnił się, ale zacieśnił.
Olivia :
Strach i ból. To jedyne co do pewnego momentu czułam. Choć chciałam za wszelką cenę przeobrazić ten pocałunek w coś choć trochę miłego, to nie mogłam. Irwin robił to w tak gwałtowny, nachalny oraz bolesny sposób, że nic dobrego z tego nie mogło wyniknąć.
W pewnym momencie Ashton przestał mnie całować, a zastąpił to intensywnym wpatrywaniem się w moje oczy. O co temu chłopakowi chodzi? Kompletnie go nie rozumiem. Ból fizyczny zadawany przez chłopaka co raz bardziej dawał we znaki, a ja tylko czułam, że za chwilę wybuchnę płaczem.
- Ashton, błagam puść mnie! To bardzo boli. - Po policzkach zaczęły mi swobodnie spływać łzy. Czułam jak skóra dosłownie piekła i napinała się. Jedyne czego teraz pragnęłam to uciec od tego człowieka. To już nie chodzi o bolesność fizyczną jaką mi zadawał, ale również psychiczną. To nie tylko strach, ale też coś, czego nie potrafiłam opisać. Coś podpowiadało, że w jakiś sposób mi na nim zależało. Wiem, to wydaje się być naprawdę dziwne,no po pierwsze prawie go nie znam, a po drugie to morderca... Jednak coś mnie przekonywało, że on potrzebuje pomocy, ciepła, drugiej szansy, a może nawet czułości.
- Ash ,proszę... - Szepnęłam bezradna.
Ashton :
Gdy wreszcie dotarło do mnie jak wieli sprawiam jej ból, puściłem jej ciało natychmiastowo. Oczy miała zaszklone od łez, wargi trzęsące od strachu,a cerę i wyraz twarzy jakby miała stracić zaraz przytomność.
-Ja... Umm... - Serio, pierwszy raz zdarzyło mi się,że nie wiem co powiedzieć. Zamiast tego znowu zbliżyłem się do Olivii, na co ona zatrzęsła się tylko ze strach. - Ccsssi, spokojnie. Nie zrobię ci nic. Proszę cię uwierz mi..
-N..nie zbliżaj ss.. - Nie dałem jej skończyć, bo nie chciałem patrzyć jak z mojej winy cierpi. Zręcznie ominąłem sprzęt nas dzielący i wciągnąłem ręce w stronę roztrzęsionej dziewczyny.
Olivia :
Ashton stał tak z otwartymi ramionami. Nie wiedziałam jak to odebrać. Przed chwilą używał wobec mnie przemocy,a teraz chce mnie pocieszyć. Jednak pomimo niechęci jaką do niego żywiłam potrzebowałam go. Tego rzekomo bezdusznego gangstera.
Łzy samoistnie zaczęły na nowo płynąć po policzkach, a ja na oślep podbiegłam do Ash'a i wtuliłam się w jego tors. Pachniał drogimi męskimi perfum, ale to zupełnie nie przeszkadzało moim nozdrzom. Wręcz przeciwnie, upajałam receptory zapachowe wonią pochodzącą od Irwin'a. Nie do wiary, że jeszcze przed chwilą chciałam zniknąć stąd jak najdalej od niego, a teraz wtulam się w jego ciepłą pierś.
-Olivia.. Błagam, daj mi szansę. Przepraszam cię, nie wiem co we mnie wstąpiło. Tak, nie znasz mnie, ani ja ciebie,ale chcę żebyś wiedziała jedno. Chcę być dla ciebie i żebyś ty była dla mnie. Wybacz mi. - Te słowa uderzył we mnie niczym grom z jasnego nieba. Z jednej strony nie wiadomo czego można się po takim człowieku spodziewać. Przecież on zabił własnego ojca. Choć z drugiej strony... Jeśli ten Ashton Irwin nie miał sumienia, to czy by dobrowolnie mnie puścił, przeprosił, a w dodatku prosi mnie o szansę. Czemu by nie spróbować? Jak to mama mawiała *Każdy ma prawo, aby naprawić swoje błędy.* .
-Dobrze Ashton. Dam ci szansę, ale nie spieprz tego, bo kolejnej nie będzie. - Stwierdziłam najbardziej stanowczo na ile potrafiłam. Stwierdziłam i tak też postanowiłam.
-Dobrze. - Jedynie taką odpowiedź usłyszałam. Złożył jeszcze tylko delikatny pocałunek na moim policzku i już go nie było.
~forever~
Jest poniedziałek. Do lekcji zostało jakieś 12 minut,a Irwin'a jeszcze ani śladu. Od tak niedawna już tyle się zmieniło. Zdążyłam go już nienawidzić, a teraz myślę, że mogę go polubić.
Nie minęły nawet 3 minuty, a w talii poczułam czyjeś silne ręce.
-Cześć przyjaciółko. - Ashton przechylił głowę do mnie by ucałować mnie w policzek na przywitanie.
- O,hej Irwin. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Ashti, nie powinieneś mnie tak przytulać, ludzie się gapią.
-Och tak, jasne, przejmuj się tymi pojebami. Nie wiedzą nic na mój temat poza mediami, które i tak podają kurewsko przekłamane informacje. - Chłopak od razu spochmurniał na moją reakcję. Uch, ale jestem głupia, po co zwracam uwagę na tych ludzi skoro nawet nie znam 3/4 z nich. W cholerę z ich zdaniem.
- A wiesz co? Masz rację, niech sobie myślą co chcą. - Uśmiechnęłam się szeroko, a następnie wtuliłam w tors blondyna.
Staliśmy tak wtuleni w siebie do końca przerwy. Wiem, to z pewnością dziwnie wyglądało, ale jakoś nie obchodzi mnie to. W sumie przez cały czas ktoś się na nas gapił, a co jakiś czas odważniejsi rzucali jakieś teksty typu *Black zeszmaca się z gangstą.* .
To podłe, że oceniają nie mając pojęcia praktycznie nic na temat Ashton'a ,mój, a co większa z tym, naszych relacji. Ludzie są podatni na przyjmowanie za prawdziwe to co mówi większość nawet jeśli jest inaczej.
-Heeeej Olivia. Mogę cię na słowo zabrać? - Do moich uszu dotarł głos najlepszego przyjaciela Shane'a Winter'a.
- Jasne. - Rzuciłam i poszłam za ciemnowłosym.
-Livia, co ty do cholery wyprawiasz?! Mizdrzysz się z jakimś pierdolonym mordercą! - Winter nie wytrzymał i wybuchł gniewem. Och, kolejny, który próbuj udowodnić swoje racje.
-Nie wtrącaj się Shane!! To nie twoja sprawa. Będę robiła to na co mam ochotę. - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Odkąd pamiętam nienawidziłam, kiedy ktoś za wszelką cenę próbował mi coś wmówić. To nie tak, że nie uznaję czyjejś racji.
- Owszem, to jest moja sprawa. Jesteś moją przyjaciółką. - Brązowooki chwycił mnie boleśnie za ramiona.
- Ał, to boli, puść! - Wrzasnęłam natychmiast ściągając na nas uwagę czujnego Ashton'a.
Blondyn pojawił się tak szybko jak wystrzelony z procy pocisk.
- Puść ją frajerze. Nie widzisz, że ją to boli? - Chłopak aż kipiał złością pomimo, że widocznie starał się nie pokazywać tego. - Do kurwy nędzy powiedziałem puszczaj!
Shane najwidoczniej wystraszył się, ponieważ rozluźnił uścisk, następnie potulny jak sarenka odszedł.
-Nic ci nie jest? - Spytał zatroskany Irwin.
- Nie. Dziękuję za pomoc. -
~forever~
_____________________________________________-
Yeaaaah, jest i rozdział 2. Przyznacie chyba, że jest delikatny dreszczyk emocji na początku? :) Jak myślicie? Jakie będą dalsze losy Ashton'a i Olivii? Na wasze teorie czekam w komentarzach pod rozdziałem.
Pozdrawiam. xoxo
Calum's Angel
poniedziałek, 27 października 2014
czwartek, 2 października 2014
Rozdział 1
You me at six - Room to breathe
____________________________________________
Olivia:
Wiecie,czasami nam się wydaje,że jeśli przeżyjemy koszmar w swoim życiu,on się już nigdy nie powtórzy i,że będziemy żyć napiętnowani z tą przeszłością.
Ja właśnie przeżyłam piekło,myślałam,że już nigdy to do mnie nie wróci.
Myliłam się. Wszystko uległo zmianie o 360 stopni,gdy poznałam GO. Chłopaka z przeszłością,a nazywa się Ashton Irwin .
~forever~
Nadszedł ''wielki'' dzień. To dziś miał do szkoły wrócić Ashton Irwin. Gdzie się podziewał? Siedział w więzieniu. A teraz jest na wolności. Szczerze? Trochę przeraża mnie wizja tego,że będę w jednej szkole z gangsterem. W sumie wiem o nim tyle co każdy inny. Nazywa się Ashton Irwin,ma 20 lat,będzie chodził do klasy maturalnej. W wieku 13 lat został oskarżony o nieumyślne zamordowanie własnego ojca.
Boże..,co musi siedzieć w głowie takiego człowieka,skoro był w stanie,w jakikolwiek sposób zabić własnego tatę.
Już od tygodnia,nijaki Irwin,był głównym tematem rozmów. Nie mam pojęcia czemu ludzie są tak podekscytowani jego powrotem. Jest on przecież kolejnym,młodym przestępcą,od którego najlepiej trzymać się z daleka.
Nie chcąc snuć dalej różnych teorii na temat tego chłopaka,skupiłam wzrok na mijanych przez autobus obiektów.
Do szkoły miałam jakieś 20 minut drogi,jeśli by brać pod uwagę drogę dojazdową. Zdarzyło mi się już dwa razy iść do szkoły piechotą,ale nigdy więcej tego nie powtórzę.
Nawet nie zorientowałam się,gdy pod bus zajechał na parking szkolny. Chwyciłam za torbę i wybiegłam,widząc,że do lekcji zostały tylko 3 minuty.
W ostatniej chwili wbiegłam do sali historycznej i zajęłam swoje stałe miejsce w ławce.
-Psst,hej Olivia,słyszałaś,że ten cały Ashton ma trafić do naszej klasy?- oznajmiła mi jakby nigdy nic Jessica.
Jess jest moją najlepszą przyjaciółką. To właśnie ona przy mnie była,gdy było mi bardzo ciężko. Jessica Armstrong jest niezbyt wysoką osobą,o ciemnych,brązowych włosach i oczach.
Poznałyśmy się,gdy miałyśmy po 14 lat,od tamtej pory jesteśmy nierozłączne.
-Że co? Nie dosyć,że niedługo matura,to jeszcze nam jakiegoś gangsty w klasie brakuje.-odpowiedziałam zirytowana podanym przez przyjaciółkę faktem.
Nie minęło nawet 10 minut lekcji,a do klasy wszedł dyrektor. Za nim stał niesamowicie przystojny chłopak o zielono-orzechowych oczach. Dałam radę dostrzec,iż jego ciało było dobrze wyrzeźbione,pokryte czarnymi ubraniami.
-Witajcie. Przedstawiam wam waszego nowego kolegę. Jest wam już to pewnie znany dobrze z mediów,Ashton Irwin.-drugie zdanie dyra uderzyło we mnie jak grom z jasnego nieba. Czy to możliwe,żeby tak zjawiskowy chłopak był przestępcą?
Widocznie nie powinnam ingerować się jego wyglądem. Mężczyzna,który przyprowadził tu Ashton'a,przepuścił go,na co ten przeszedł koło niego obojętnie.
W tej samej chwili uświadomiłam sobie,że są jedynie dwa wolne miejsca,z czego jedno koło mnie.
*Tylko nie siadaj koło mnie. Tylko nie koło mnie* - powtarzałam tę jedną myśl. Oczy chłopaka skierowały się wprost na mnie. Skierował kroki ku ławce,którą zajmowałam. Mhm,jak widać pech mnie prześladuje. Rzucił plecak na ławkę i zwyczajnie usiadł. Pogrzebał chwilę w torbie,po czym wyjął z niej potrzebne rzeczy.
Gdy ten skupiony był na wykonywanych czynnościach,zwróciłam niepewnie ku niemu wzrok,tak aby tego nie zauważył. Włosy miał ułożone w nieładzie,wyglądało to cudownie. Gdyby nie to,że jest mordercą,może spróbowałabym się z nim nawet zaprzyjaźnić. Niejaki Ashton,gwałtownie odwrócił głowę ku mojej osobie.
-Hej,jestem Ashton. A ty ślicznotko?- rzucił jakby nigdy nic. Jego twarz była pełna piękna,męskości i co gorsza,mroku. Bałam się mu odpowiedzieć,ale wydaje mi się,że jeszcze gorzej może być,gdy nie powiem zupełnie nic.
-Mam na imię Olivia.- rzekłam ledwie słyszalnie,choć miałam zamiar powiedzieć to,nie ukazując strachu. Ten chłopak zwyczajnie mnie onieśmielał.
-Och..Nie musisz się mnie bać.- stwierdził z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.- Mówił ci już ktoś,że jesteś niesamowicie seksowna?- ciągnął dalej,a ja tkwiłam wpatrzona w niego,nie mając pojęcia co zrobić. W końcu odważyłam się by rzucić Ash'owi kilka słów.
-Mówił ci już ktoś żebyś się przymknął?- te słowa były wielkim błędem,o czym już wkrótce miałam się przekonać.
-Zapłacisz mi za swoje słowa Olivio.- syknął.
Do końca lekcji,pomiędzy naszą dwójką panowała niezręczna cisza. W mojej głowie dudniły słowa chłopaka *Zapłacisz mi za swoje słowa Olivio.*. Boję się i to bardzo,ale starałam sobie powtarzać słowa mamy: *Twój strach jest największą siłą wroga.* . Moja rodzicielka ma rację,ale jak tu nie okazywać strachu,gdy stykam się łokciem z mordercą?
Na moje szczęście zadzwonił właśnie dzwonek. Czym prędzej pozbierałam swoje rzeczy i wybiegłam z sali. Jako,że lekcje zaczęłam lekcje dopiero o 12.20,mam teraz godzinę przerwy na lunch. Pokierowałam się od razu do szkolnego parku. Lubiłam tam chodzić. To była moja odskocznia od rzeczywistości.
Miejsce to zajmowało dość dużą powierzchnię,na której znajdowały się trzy stawy,cała masa ławek dla tych,którzy chcieli odpocząć,trawniki i ogromna ilość drzew.
Zajęłam miejsce na ławce pod wierzbą. Chcąc oderwać się od tego co mnie otaczało,zamknęłam oczy i wsuchałam się w otaczającą mnie przyrodę. Tak,ten szum drzew,śpiew ptaków. To zdecydowanie mnie odprężało.
Ashton:
Gdyby nie to,że poznałem przed chwilą na lekcji Olivię,na pewno już bym się z tej budy urwał. Nienawidzę szkoły. Nudni nauczyciele,nudne lekcje i w większości nudni ludzie. Po prostu nie wiedzą co to dobra zabawa. Dobra impreza,wódka,wyścigi samochodowe itp. A ta Olivia? Coś w sobie ma,dlatego przykuła moją uwagę. No na pewno jest zajebiście seksowna,bo mam ją ochotę przelecieć. Jednak jest COŚ,czego w niej nie potrafię rozgryźć. Już nie długo będę trwał w niewiedzy.
Olivia:
Moim rozważaniom w ciszy przerwał przed dzwonek na lekcję. Otworzyłam leniwie oczy,by następnie wstać i pozbierać rzeczy.
Szłam wolnym krokiem,a moja głowa zaprzątnięta była nie kim innym,jak Ashton'em. W sumie to nie wiem czemu o nim tyle myślę. Przecież sprawa jest jasna. Zamordował swojego ojca,odsiedział za to ileś lat,a teraz jest na wolności i chodzi ze mną do klasy.
No właśnie... A jeśli on się nie zmienił? Czy jest zdolny do tego,by kogoś ponownie zabić? To jego zachowanie wobec mnie...,trochę niepokojące.
Nawet nie zauważyłam,gdy dotarłam do swojej szafki szkolnej. Wyjęłam kluczyk,aby następnie zacząć wyciągać potrzebne książki na biologię.
W pewnym momencie,gdy już miałam zamknąć drzwiczki,poczułam uścisk silnych dłoni na biodrach. Wiedziałam kto to był. Ashton.
Odwrócił mnie gwałtownie,by potem przycisnąć moje drżące ciało do zimnej powierzchni szafek.
-Mmm,Olivia,co za przypadek...Znowu się spotykamy. -jego ciepły oddech wibrował na skórze mojej szyi - Pamiętasz co do mnie powiedziałaś? Pożałujesz tego. Będę twoim dniem i nocą,koszmarem i marzeniem,goryczą i słodyczą. Nie pozbędziesz się mnie,do zobaczenia za chwilę na bioli.-szepnął,po czym złożył drobny pocałunek na szyi.
*Co właśnie miało kurwa miejsce?!*
Zazwyczaj nie przeklinam,ale ta sytuacja... Rzeczywiście,wspominał,że się odpłaci za moje słowa,ale to? No świetnie,dopiero co zaczęłam klasę maturalną,a już mam kłopoty przez mój niewyparzony język. To chyba tylko ja tak potrafię...
~forever~
____________________________________________
Olivia:
Wiecie,czasami nam się wydaje,że jeśli przeżyjemy koszmar w swoim życiu,on się już nigdy nie powtórzy i,że będziemy żyć napiętnowani z tą przeszłością.
Ja właśnie przeżyłam piekło,myślałam,że już nigdy to do mnie nie wróci.
Myliłam się. Wszystko uległo zmianie o 360 stopni,gdy poznałam GO. Chłopaka z przeszłością,a nazywa się Ashton Irwin .
~forever~
Nadszedł ''wielki'' dzień. To dziś miał do szkoły wrócić Ashton Irwin. Gdzie się podziewał? Siedział w więzieniu. A teraz jest na wolności. Szczerze? Trochę przeraża mnie wizja tego,że będę w jednej szkole z gangsterem. W sumie wiem o nim tyle co każdy inny. Nazywa się Ashton Irwin,ma 20 lat,będzie chodził do klasy maturalnej. W wieku 13 lat został oskarżony o nieumyślne zamordowanie własnego ojca.
Boże..,co musi siedzieć w głowie takiego człowieka,skoro był w stanie,w jakikolwiek sposób zabić własnego tatę.
Już od tygodnia,nijaki Irwin,był głównym tematem rozmów. Nie mam pojęcia czemu ludzie są tak podekscytowani jego powrotem. Jest on przecież kolejnym,młodym przestępcą,od którego najlepiej trzymać się z daleka.
Nie chcąc snuć dalej różnych teorii na temat tego chłopaka,skupiłam wzrok na mijanych przez autobus obiektów.
Do szkoły miałam jakieś 20 minut drogi,jeśli by brać pod uwagę drogę dojazdową. Zdarzyło mi się już dwa razy iść do szkoły piechotą,ale nigdy więcej tego nie powtórzę.
Nawet nie zorientowałam się,gdy pod bus zajechał na parking szkolny. Chwyciłam za torbę i wybiegłam,widząc,że do lekcji zostały tylko 3 minuty.
W ostatniej chwili wbiegłam do sali historycznej i zajęłam swoje stałe miejsce w ławce.
-Psst,hej Olivia,słyszałaś,że ten cały Ashton ma trafić do naszej klasy?- oznajmiła mi jakby nigdy nic Jessica.
Jess jest moją najlepszą przyjaciółką. To właśnie ona przy mnie była,gdy było mi bardzo ciężko. Jessica Armstrong jest niezbyt wysoką osobą,o ciemnych,brązowych włosach i oczach.
Poznałyśmy się,gdy miałyśmy po 14 lat,od tamtej pory jesteśmy nierozłączne.
-Że co? Nie dosyć,że niedługo matura,to jeszcze nam jakiegoś gangsty w klasie brakuje.-odpowiedziałam zirytowana podanym przez przyjaciółkę faktem.
Nie minęło nawet 10 minut lekcji,a do klasy wszedł dyrektor. Za nim stał niesamowicie przystojny chłopak o zielono-orzechowych oczach. Dałam radę dostrzec,iż jego ciało było dobrze wyrzeźbione,pokryte czarnymi ubraniami.
-Witajcie. Przedstawiam wam waszego nowego kolegę. Jest wam już to pewnie znany dobrze z mediów,Ashton Irwin.-drugie zdanie dyra uderzyło we mnie jak grom z jasnego nieba. Czy to możliwe,żeby tak zjawiskowy chłopak był przestępcą?
Widocznie nie powinnam ingerować się jego wyglądem. Mężczyzna,który przyprowadził tu Ashton'a,przepuścił go,na co ten przeszedł koło niego obojętnie.
W tej samej chwili uświadomiłam sobie,że są jedynie dwa wolne miejsca,z czego jedno koło mnie.
*Tylko nie siadaj koło mnie. Tylko nie koło mnie* - powtarzałam tę jedną myśl. Oczy chłopaka skierowały się wprost na mnie. Skierował kroki ku ławce,którą zajmowałam. Mhm,jak widać pech mnie prześladuje. Rzucił plecak na ławkę i zwyczajnie usiadł. Pogrzebał chwilę w torbie,po czym wyjął z niej potrzebne rzeczy.
Gdy ten skupiony był na wykonywanych czynnościach,zwróciłam niepewnie ku niemu wzrok,tak aby tego nie zauważył. Włosy miał ułożone w nieładzie,wyglądało to cudownie. Gdyby nie to,że jest mordercą,może spróbowałabym się z nim nawet zaprzyjaźnić. Niejaki Ashton,gwałtownie odwrócił głowę ku mojej osobie.
-Hej,jestem Ashton. A ty ślicznotko?- rzucił jakby nigdy nic. Jego twarz była pełna piękna,męskości i co gorsza,mroku. Bałam się mu odpowiedzieć,ale wydaje mi się,że jeszcze gorzej może być,gdy nie powiem zupełnie nic.
-Mam na imię Olivia.- rzekłam ledwie słyszalnie,choć miałam zamiar powiedzieć to,nie ukazując strachu. Ten chłopak zwyczajnie mnie onieśmielał.
-Och..Nie musisz się mnie bać.- stwierdził z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.- Mówił ci już ktoś,że jesteś niesamowicie seksowna?- ciągnął dalej,a ja tkwiłam wpatrzona w niego,nie mając pojęcia co zrobić. W końcu odważyłam się by rzucić Ash'owi kilka słów.
-Mówił ci już ktoś żebyś się przymknął?- te słowa były wielkim błędem,o czym już wkrótce miałam się przekonać.
-Zapłacisz mi za swoje słowa Olivio.- syknął.
Do końca lekcji,pomiędzy naszą dwójką panowała niezręczna cisza. W mojej głowie dudniły słowa chłopaka *Zapłacisz mi za swoje słowa Olivio.*. Boję się i to bardzo,ale starałam sobie powtarzać słowa mamy: *Twój strach jest największą siłą wroga.* . Moja rodzicielka ma rację,ale jak tu nie okazywać strachu,gdy stykam się łokciem z mordercą?
Na moje szczęście zadzwonił właśnie dzwonek. Czym prędzej pozbierałam swoje rzeczy i wybiegłam z sali. Jako,że lekcje zaczęłam lekcje dopiero o 12.20,mam teraz godzinę przerwy na lunch. Pokierowałam się od razu do szkolnego parku. Lubiłam tam chodzić. To była moja odskocznia od rzeczywistości.
Miejsce to zajmowało dość dużą powierzchnię,na której znajdowały się trzy stawy,cała masa ławek dla tych,którzy chcieli odpocząć,trawniki i ogromna ilość drzew.
Zajęłam miejsce na ławce pod wierzbą. Chcąc oderwać się od tego co mnie otaczało,zamknęłam oczy i wsuchałam się w otaczającą mnie przyrodę. Tak,ten szum drzew,śpiew ptaków. To zdecydowanie mnie odprężało.
Ashton:
Gdyby nie to,że poznałem przed chwilą na lekcji Olivię,na pewno już bym się z tej budy urwał. Nienawidzę szkoły. Nudni nauczyciele,nudne lekcje i w większości nudni ludzie. Po prostu nie wiedzą co to dobra zabawa. Dobra impreza,wódka,wyścigi samochodowe itp. A ta Olivia? Coś w sobie ma,dlatego przykuła moją uwagę. No na pewno jest zajebiście seksowna,bo mam ją ochotę przelecieć. Jednak jest COŚ,czego w niej nie potrafię rozgryźć. Już nie długo będę trwał w niewiedzy.
Olivia:
Moim rozważaniom w ciszy przerwał przed dzwonek na lekcję. Otworzyłam leniwie oczy,by następnie wstać i pozbierać rzeczy.
Szłam wolnym krokiem,a moja głowa zaprzątnięta była nie kim innym,jak Ashton'em. W sumie to nie wiem czemu o nim tyle myślę. Przecież sprawa jest jasna. Zamordował swojego ojca,odsiedział za to ileś lat,a teraz jest na wolności i chodzi ze mną do klasy.
No właśnie... A jeśli on się nie zmienił? Czy jest zdolny do tego,by kogoś ponownie zabić? To jego zachowanie wobec mnie...,trochę niepokojące.
Nawet nie zauważyłam,gdy dotarłam do swojej szafki szkolnej. Wyjęłam kluczyk,aby następnie zacząć wyciągać potrzebne książki na biologię.
W pewnym momencie,gdy już miałam zamknąć drzwiczki,poczułam uścisk silnych dłoni na biodrach. Wiedziałam kto to był. Ashton.
Odwrócił mnie gwałtownie,by potem przycisnąć moje drżące ciało do zimnej powierzchni szafek.
-Mmm,Olivia,co za przypadek...Znowu się spotykamy. -jego ciepły oddech wibrował na skórze mojej szyi - Pamiętasz co do mnie powiedziałaś? Pożałujesz tego. Będę twoim dniem i nocą,koszmarem i marzeniem,goryczą i słodyczą. Nie pozbędziesz się mnie,do zobaczenia za chwilę na bioli.-szepnął,po czym złożył drobny pocałunek na szyi.
*Co właśnie miało kurwa miejsce?!*
Zazwyczaj nie przeklinam,ale ta sytuacja... Rzeczywiście,wspominał,że się odpłaci za moje słowa,ale to? No świetnie,dopiero co zaczęłam klasę maturalną,a już mam kłopoty przez mój niewyparzony język. To chyba tylko ja tak potrafię...
~forever~
środa, 1 października 2014
Prolog
Olivia:
-Czemu ty mi to robisz?! Czemu akurat ja?!- krzyczałam wściekła. Czułam,że długo nie wytrzymam pod tak dużym napięciem emocjonalnym. Tego było dla mnie za wiele. Mój charakter jest tak nieprzewidywalny,że sama nie wiem co mogę za chwilę zrobić.
-Sama pozwoliłaś mi na to,abym dostał się do twojego życia.- wydawało się,że on nic sobie z tego nie robi. Stał oparty o mur ciemnego zaułka,niewzruszony i tak bardzo obojętny.
Jak mnie to w nim denerwowało. Często taki był,czyli zimny,oschły,stawiający na pierwszym miejscu swoje racje.
-Nieprawda! I dobrze wiesz,że nie dałeś mi żadnego wyboru. Sam wpakowałeś się do mojego życia z butami.- tętno wybijało co raz szybszy rytm,a na plecach czułam zimny pot.
Ashton:
Ona nawet nie a pojęcia co teraz czuję. Nie wie ile trudu mi zadało samo to żeby nie krzywdzić jej. Mam swoją przeszłość,której się za wszelką cenę chciałem pozbyć,ale nie pozbędę. Coś co się już stało,nie zniknie,nie cofnę czasu.
Chroniłem ją za wszelką cenę. Przed wszystkim. Czy tego chciała czy nie,musiałem przy niej być. Czy z przymusu? Nie. Ja chciałem przy niej być. Sprawia,że jestem choć w małym stopniu taki,jaki bym chciał. To właśnie ta Olivia sprawiała moje życie jaśniejszym,radośniejszym.
Co w niej kochałem? Wszystko,ale najbardziej ten jej uśmiech,niosący za sobą ciepło i dobro,pełne wargi,o i te cudne niebieskie oczy,które próbowały się wwiercić w moje myśli.
Tak bardzo się różnimy...,ale to właśnie to sprawiało,że pasowaliśmy do siebie idealnie.
To co ma miejsce teraz,po raz pierwszy przerosło mnie.
-To może to będzie rozwiązaniem?- zza paska wyjąłem broń,z którą prawie nigdy się nie rozstawałem.
-Ashton,co ty robisz?!-krzyknęła przerażona. Wiem,że nie powinienem narażać ją na to wszystko,ale nie widzę już innego wyjścia.
Olivia:
Chłopak trzymał w zaciśniętej dłoni czarny pistolet. Przerażenie przepełniło mnie dogłębnie. Wiem do jakich rzeczy zdolny jest Ashton,często nawet byłam w stanie przewidzieć jego posunięcie. A teraz nie mogłam nic stwierdzić, ani zrobić. Bałam się,tak bardzo się bałam.
Chłopak uniósł dłoń i...
_________________________________________________
Bohaterowie:
Ashton Irwin - główny bohater
Olivia Black - główna bohaterka
Shane Winter - przyjaciel Olivii
Jessica Armstrong - najlepsza przyjaciółka Olivii
Calum Hood - jeden z trójki najlepszych przyjaciół Ashton'a
Michael Clifford - kolejny z przyjaciół Ash'a
Trzeci z przyjaciół Irwin'a.
______________________________________________________________-
Jeeeeej,jest i prolog.
Jeśli chcecie znać losy Olivii i Ashton'a,zapraszam w takim razie do czytania. :D Mam nadzieję,że was nie zawiodę i spodoba wam się ich historia.
Calum's Angel
-Czemu ty mi to robisz?! Czemu akurat ja?!- krzyczałam wściekła. Czułam,że długo nie wytrzymam pod tak dużym napięciem emocjonalnym. Tego było dla mnie za wiele. Mój charakter jest tak nieprzewidywalny,że sama nie wiem co mogę za chwilę zrobić.
-Sama pozwoliłaś mi na to,abym dostał się do twojego życia.- wydawało się,że on nic sobie z tego nie robi. Stał oparty o mur ciemnego zaułka,niewzruszony i tak bardzo obojętny.
Jak mnie to w nim denerwowało. Często taki był,czyli zimny,oschły,stawiający na pierwszym miejscu swoje racje.
-Nieprawda! I dobrze wiesz,że nie dałeś mi żadnego wyboru. Sam wpakowałeś się do mojego życia z butami.- tętno wybijało co raz szybszy rytm,a na plecach czułam zimny pot.
Ashton:
Ona nawet nie a pojęcia co teraz czuję. Nie wie ile trudu mi zadało samo to żeby nie krzywdzić jej. Mam swoją przeszłość,której się za wszelką cenę chciałem pozbyć,ale nie pozbędę. Coś co się już stało,nie zniknie,nie cofnę czasu.
Chroniłem ją za wszelką cenę. Przed wszystkim. Czy tego chciała czy nie,musiałem przy niej być. Czy z przymusu? Nie. Ja chciałem przy niej być. Sprawia,że jestem choć w małym stopniu taki,jaki bym chciał. To właśnie ta Olivia sprawiała moje życie jaśniejszym,radośniejszym.
Co w niej kochałem? Wszystko,ale najbardziej ten jej uśmiech,niosący za sobą ciepło i dobro,pełne wargi,o i te cudne niebieskie oczy,które próbowały się wwiercić w moje myśli.
Tak bardzo się różnimy...,ale to właśnie to sprawiało,że pasowaliśmy do siebie idealnie.
To co ma miejsce teraz,po raz pierwszy przerosło mnie.
-To może to będzie rozwiązaniem?- zza paska wyjąłem broń,z którą prawie nigdy się nie rozstawałem.
-Ashton,co ty robisz?!-krzyknęła przerażona. Wiem,że nie powinienem narażać ją na to wszystko,ale nie widzę już innego wyjścia.
Olivia:
Chłopak trzymał w zaciśniętej dłoni czarny pistolet. Przerażenie przepełniło mnie dogłębnie. Wiem do jakich rzeczy zdolny jest Ashton,często nawet byłam w stanie przewidzieć jego posunięcie. A teraz nie mogłam nic stwierdzić, ani zrobić. Bałam się,tak bardzo się bałam.
Chłopak uniósł dłoń i...
_________________________________________________
Bohaterowie:
Olivia Black - główna bohaterka
Shane Winter - przyjaciel Olivii
Jessica Armstrong - najlepsza przyjaciółka Olivii
Calum Hood - jeden z trójki najlepszych przyjaciół Ashton'a
Michael Clifford - kolejny z przyjaciół Ash'a
Trzeci z przyjaciół Irwin'a.
______________________________________________________________-
Jeeeeej,jest i prolog.
Jeśli chcecie znać losy Olivii i Ashton'a,zapraszam w takim razie do czytania. :D Mam nadzieję,że was nie zawiodę i spodoba wam się ich historia.
Calum's Angel
Subskrybuj:
Posty (Atom)